Zrozumienie to najlepszy prezent dla nastolatków
Z tego artykułu dowiesz się:
Krzyk, złość, trzaskanie drzwiami – jeśli jesteś rodzicem nastolatka, najpewniej doskonale wiesz, o czym tu piszemy. Być może jesteś zaskoczony, że spokojne i dotychczas niesprawiające problemów dziecko, zaczyna głośno wyrażać swój sprzeciw. Weź głęboki oddech, usiądź na chwilę i zapytaj samego siebie: czy to zachowanie wynika ze złej woli? A może jest zdrowym objawem dorastania i dojrzewania mózgu?
Jak zmienia się mózg w okresie nastoletnim?
Jak to jest żyć pod jednym dachem z trójką nastolatków?
Aneta Stępień-Proszewska*: Jest ciekawie i bywa burzliwie. Im jednak dzieci są starsze, a ja dojrzalsza, stopniowo łapiemy wspólny rytm i lepiej się rozumiemy. Ale początki nie były łatwe.
Na szczęście w czasie, kiedy moje dzieci zaczęły dorastać, miałam już w ręku pewne umiejętności i narzędzia, choćby świadomość potrzeb i umiejętność rozpoznawania, co jest dla nich ważne, także gdy nie komunikują tego wprost albo w sposób trudny do przyjęcia. Starałam się je rozumieć, a nie od razu reagować z miejsca złości, frustracji czy szoku.
Kiedy wiedziałam, że ich reakcje to nie jest efekt złośliwości czy egocentryzmu, tylko tego, że ich mózg jest w „przebudowie” i podlegają ogromnej wewnętrznej przemianie, było mi łatwiej je zrozumieć. Nie brałam do siebie ich pomrukiwań i komentarzy, bo dopuszczałam inne powody ich pojawiania się.
Jakie zatem?
Zacznę od tego, że rodzimy się z niedojrzałym mózgiem. Do tego mózg jest organem, który najwolniej rozwija się i najpóźniej dojrzewa (ok. 25. roku życia).
Dojrzewanie mózgu polega nie tylko na jego wzroście, ale też zmianie i kształtowaniu się wszystkich wewnętrznych połączeń. Takie przebudowy mają miejsce trzykrotnie w naszym życiu.
Dla nas dziś jednak kluczowe jest wielkie porządkowanie mózgu w okresie nastoletnim. Zachodzą wówczas dwa procesy: tzw. przycinanie (ang. pruning) i mielinizacja. Pierwszy z nich polega na usuwaniu nadmiaru komórek nerwowych – tych, które nie są wykorzystywane ani połączone z innymi. Są zbędne w systemie, więc by mózg pracował wydajniej, eliminuje je.
→ Przeczytaj także: W rodzicielstwie ważne są granice
W książce „Jak zrozumieć nastolatka” przywołuje Pani metaforę „szalonego ogrodnika”, który biega po ogrodzie i w amoku przycina zdrewniałe, zdziczałe i obumarłe pędy roślin.
Lubię tę metaforę Marka Kaczmarzyka. Moim zdaniem dość jasno obrazuje to, co dzieje się w mózgu nastolatka. Ten „szalony ogrodnik” zostawia tylko te pędy, czyli połączenia nerwowe, z których najczęściej korzystamy. One są wzmacniane na drodze mielinizacji, czyli otaczania pojedynczych włókien nerwowych substancją izolującą – mieliną. Zwiększa to szybkość i wydajność przepływu informacji w mózgu i poprawia komunikację między różnymi jego obszarami.
W efekcie tych dwóch procesów – przycinania połączeń i mielinizacji – mózg staje się efektywniejszy, wydajniejszy i zwiększa się jego zdolność uczenia się nowych rzeczy.
Dlatego też okres nastoletni to „złoty wiek mózgu” – czas jego największego potencjału nauki i rozwoju, najłatwiejszego i najefektywniejszego przyswajania nowej wiedzy i nabywania nowych umiejętności.
Jak zachowuje się nastolatek?
To wszystko brzmi dość harmonijnie, optymistycznie, czyli zupełnie inaczej jak postrzega się zachowania nastolatków.
Jest jeszcze jedna ważna rzecz, o której trzeba powiedzieć: różne partie mózgu dojrzewają nierównomiernie. Szybciej dojrzewają starsze ewolucyjnie partie mózgu: tzw. mózg gadzi (pień mózgu i móżdżek), odpowiedzialny za instynkty, impulsy i podstawowe funkcje życiowe jak oddychanie, oraz tzw. mózg ssaczy (układ limbiczny) odpowiedzialny za procesowanie emocji, pamięć, uwagę i motywację.
Z kolei najnowsza ewolucyjnie część mózgu, kora nowa – która najbardziej czyni nas ludźmi, bo odpowiada za racjonalne myślenie, ocenę ryzyka, samoświadomość, empatię – dojrzewa znacznie później niż pozostałe.
→ Przeczytaj także: Jak wychować dziecko w szacunku?
To dlatego nastolatkowie bardziej czują niż myślą?
Tak, to też w pewnym stopniu usprawiedliwia ich emocjonalność, wybuchowość i zmienność nastrojów. Nastolatkami rządzi bardziej dojrzały i często nadaktywny mózg emocjonalny. Wysyła zdecydowanie więcej sygnałów niż kora przedczołowa – pełniąca m.in. funkcję regulacji emocji – sygnałów hamujących, przez co nie jest w stanie uspokoić tych emocji.
By przełożyć to na konkretne zachowania: trzaskanie drzwiami, krzyk, napady szału, „pyskowanie” to nie efekt złego wychowania tylko tego, że funkcje regulujące kory przedczołowej nie są w pełni dostępne.
Nastolatków łatwo wyprowadzić z równowagi. W stanie emocjonalnego wzburzenia reagują na to co się wydarza, jak na zagrożenie. Nawet nasz neutralny wyraz twarzy może zostać zinterpretowany przez młodego człowieka jako przejaw wrogości.
I tu jest przestrzeń dla rodzica, który ma już dojrzałą korę przedczołową i może pomóc dziecku w regulowaniu emocji.
“Bunt nastolatka” nie istnieje?
Tylko to wydaje być się niekiedy szalenie trudne, bo jak tu zachować spokój, gdy niemal codziennie słyszymy, że „wszystkiego zakazujemy”, „jesteśmy okropni”, „wszyscy mogą, tylko mnie traktujecie jak dziecko”.
Dorastanie to szalenie trudny okres w życiu rodziny. Fundamentem jest tu jednak zrozumienie. I to obustronne: tego co dzieje się z dzieckiem na etapie dorastania, ale i z nami samymi, jakie emocje to w nas budzi i dlaczego. Bez empatii i zrozumienia dla siebie oraz jasności wewnętrznej, na czym nam zależy, jakich potrzeb dotykają słowa czy zachowania dorastającego dziecka – trudno o dogadanie się z nim, i nie tylko z nim, z kimkolwiek.
Zauważ, że nastolatkowie alergią reagują na wszelkiego rodzaju powinności, zakazy, nakazy i próby dyscyplinowania. Ma to swoje uzasadnienie: nastolatkowie dążą do samodzielności, uzyskania autonomii i zdolności do samostanowienia. Przygotowują się do tego, by przejąć odpowiedzialność za siebie.
Biologia wspiera ich w tym procesie, jednak to właśnie wtedy nasze dzieci zaczynają wyrażać swój sprzeciw. Przejawia się to poprzez opór i sprzeciw wobec narzucania im naszego zdania, przekonań i racji, który odbieramy jako bunt.
Tylko tak naprawdę jest to wyodrębnianie się, odchodzenie od dziecięcej zależności w stronę dojrzałej autonomii i samostanowienia.
Patrząc na to z tej perspektywy, wychodzi na to, że powinniśmy się cieszyć, że nasze dziecko ma swoje zdanie.
Dokładnie tak.
→ Przeczytaj także: Przemoc rówieśnicza dotyka co drugiego ucznia w Polsce
W większości przypadków jednak w głowie rodziców pojawia się myśl, co z moim dzieckiem jest nie tak albo rodzi się poczucie winy, że źle je wychowaliśmy.
W rzeczywistości jednak to element dorastania: określania siebie, budowania swojej tożsamości, intensywnej emocjonalności oraz poszukiwania wrażeń, swojego stylu i wartości oraz nowych rozwiązań w ramach młodzieńczej twórczej eksploracji świata. Nasze dziecko dąży do tego, by wziąć stery swojego życia we własne ręce, tak by jako dorosły człowiek mogło samo decydować, co dla niego dobre i co ma sens, a nie spełniało posłusznie polecenia innych dorosłych, np. szefów.
Dobrze jest pogodzić się z tym, że czas, kiedy dziecko robiło to, co proponowaliśmy i na czym NAM zależało, już minął. Nastolatek podąża za swoimi potrzebami i za tym, co dla niego ma sens, a kwestionuje to, w czym sensu nie widzi albo gdzie nie pozostawia mu się wyboru.
I to nie jest o tym, że zupełnie nie będzie z nami współpracował czy uwzględniał naszych próśb, tylko o tym, że potrzebujemy inaczej do niego się zwracać. Rzeczywiście sprawdzać i prosić, dogadywać się uwzględniając dziecko i siebie, a nie nakazywać czy wydawać polecenia.
Jak pomóc nastolatkowi?
Tylko jak to robić, kiedy sposób wyrażania się nastolatka często nas, rodziców zbija z tropu albo uruchamia silne emocje?
Rozumiem, że to bywa szokujące. Wcześniej tego nie doświadczaliśmy, a nawet jeśli, to w niewielkim wydaniu, więc może to wzbudzać różne nasze emocje i reakcje.
W akcie bezradności czy frustracji korzystamy z gróźb, szlabanów i innych kar. Dokręcamy śrubę, osądzamy, krytykujemy. W efekcie bardziej oddalamy się od dziecka. Ono reaguje impulsywnie, emocje eskalują i jeszcze trudniej nam się dogadać.
A nastolatkom chodzi najczęściej o to, by im zaufać, zrozumieć. Dać wiarę ich kompetencjom, wyborom, a co za tym idzie, przestać ich sprawdzać, kontrolować, wydawać polecenia. Chcą też być widziane i traktowane podmiotowo, z uwzględnieniem ich prawa do autonomii i własnej perspektywy.
Jaką rolę dla dorastającego dziecka powinien przyjąć dorosły?
Nasza rola potrzebuje się zmienić z wychowawcy na przewodnika. Dorastające dziecko potrzebuje obecności i towarzyszenia świadomego, akceptującego dorosłego, który będzie go traktował poważnie i pomoże mu radzić sobie z trudnymi emocjami, okazując zrozumienie, nie będzie dolewał oliwy do ognia, jest dla niego bardzo ważna.
Dziecko potrzebuje mądrego przewodnictwa: zaznaczania granic i konfrontowania ze skutkami i konsekwencjami jego wyborów, nawet jeśli są bolesne, aby mógł się z nich uczyć i wzrastać w dojrzałości i odpowiedzialności.
Dziękuję za rozmowę
*Aneta Stępień-Proszewska – trenerka kompetencji relacyjnych, przywódczych, rodzicielskich i komunikacji empatycznej, mediatorka. Wspiera osoby nastoletnie i ich rodziców, współtworzy warsztaty dla rodziców nastolatków „Akademia Rodzica: Dorastać z nastolatkiem”. Autorka książki „Jak zrozumieć nastolatka” (wyd. Natuli).