Zęby mleczne. Jak prawidłowo o nie dbać? - Mamywsieci.pl
Teraz czytasz...
Zęby mleczne. Jak prawidłowo o nie dbać?

Planer na Dobry Rok

Zęby mleczne. Jak prawidłowo o nie dbać?

zęby mleczne

Zęby mleczne są tak samo ważne jak zęby stałe. Trzeba się o nie troszczyć od samego początku. Tylko jak to zrobić, kiedy dziecko nie chce współpracować, a higiena jamy ustnej to dla niego zbędny obowiązek? Jakie są metody leczenia zębów mlecznych? I skąd u kilkulatków próchnica? O pielęgnacji od pierwszego ząbka rozmawiam z lek. dent. Magdaleną Kabat ze Stomatologia Medicover – Atrium w Warszawie.

Jak dbać o pierwsze ząbki?

lek. Magdalena Kabat: Zasada pierwsza: regularnie. I zasada druga: dokładnie. U dzieci ząbki myjemy już od pojawienia się pierwszego mleczaka. Od najmłodszych lat to rodzic myje zęby dziecku. 3 latek nie ma jeszcze na tyle umiejętności manualnych, by robić to sam, ale może chcieć przejmować inicjatywę i próbować – trzeba mu na to pozwolić. Samodzielne mycie zębów przez 6 latka już jest dopuszczalne, ale wciąż pod nadzorem rodzica. Stosujemy też profilaktykę fluorkową.

lek. dent. Magdalena Kabat
lek. dent. Magdalena Kabat

Używamy więc pasty do zębów z fluorem, dobrze rozumiem? Wielu rodziców unika jej jak ognia, bojąc się toksyczności tego pierwiastka. Czy słusznie?

Działania fluoru zostało odkryte ponad sto lat temu, jak to zwykle bywa – przypadkiem. Dociekliwego dentystę w Colorado nurtowało, dlaczego dzieci w tym regionie mają przebarwione, ale też wyjątkowo odporne na próchnicę zęby. To zapoczątkowało badania nad działaniem fluoru. Łącząc te fakty i lata wiedzy medycznej możemy stwierdzić, że pasty z fluorem są bezpieczne, a stosowane w odpowiedniej ilości jest niezbędne do uniknięcia próchnicy.

Do około 3. roku życia nie mają jeszcze odruchu wypluwania, więc stosujemy minimalną ilość pasty wielkości ziarnka ryżu, a od „zerówki” możemy zwiększyć ilość do wielkości ziarnka grochu. Analogicznie stosujemy pasty o zmniejszonej ilości fluoru: dzieci najmłodsze (do 6. oku życia) o zawartości 1000 ppm (parts per million) fluoru, a dzieci starsze (od 6. roku życia)  pastę „dorosłą” o zawartości 1450 ppm. Należy pamiętać, że dzieciom nie kupujemy past dla dorosłych typu: wybielająca, dla palaczy, usuwająca przebarwienia, z węglem aktywnym itp. Zawierają one składniki ścierne, które mogłyby uszkodzić szkliwo.

Bezpieczna dla dzieci jest też fluoryzacja. To szybki zabieg, który trwa około 10 minut. Polega na nałożeniu pachnącego żelu na zęby dziecka. Wykonywanie zabiegu zaleca się, zależnie od ryzyka zagrożenia próchnicą, od 2 do nawet 4 razy w roku.

Kiedy wypadną mleczaki? Co trzeba o nich wiedzieć?

Skąd się bierze próchnica u małych dzieci?

Niestety, do jej powstania często przyczyniają się rodzice i dziadkowie. Próchnicę wywołuje bakteria Streptococcus mutans, która żyje w jamie ustnej niemal każdego dorosłego. Łatwo można się nią zakazić i tak też jest w przypadku dzieci. Często dzieje się to w sytuacji oblizywania smoczka przez rodzica lub próbowania posiłków tą samą łyżeczką.

Inne sytuacje, w których musimy uważać to m.in. całowanie dziecka w usta lub rączkę, którą potem może włożyć do buzi. To okazje, które wykorzystują bakterie! Badania pokazują, że u większości maluchów ta bakteria początkowo nie występuje. To dorośli im ją przekazują. A zła wiadomość jest taka, że żeby mleczne są bardziej narażone na próchnicę niż zęby stałe.

Dlaczego?

U dzieci mówimy o próchnicy butelkowej, która dziś określana jest mianem próchnicy wczesnej (ECC, ang. Early Childchood Caries). Do jej powstania przyczynia się nadmiar cukrów prostych w diecie oraz unikanie mycia zębów.

Jednym z najgroźniejszych nawyków jest zasypianie bez mycia zębów, zwłaszcza jeśli dziecko ma pod ręką butelkę wypełnioną soczkiem, słodzonym napojem lub herbatą z cukrem, które może popijać lub jest karmione piersią w nocy. To bardzo złe nawyki. U dzieci obserwuje się też próchnicę kwitnącą, która atakuje i niszczy wiele zębów w krótkim czasie.

W naszym społeczeństwie pokutuje przekonanie, że o zęby mleczne nie trzeba dbać, bo przecież i tak wypadną. Czy faktycznie?

To bardzo szkodliwy stereotyp. Zęby mleczne są bardzo ważne i pełnią kilka istotnych funkcji: nie tylko umożliwiają jedzenie, mowę, uśmiech, prawidłowy rozwój kości szczęki i żuchwy, ale też utrzymują miejsce dla zębów stałych. Profilaktyka jest niesłuchanie ważna, bo próchnica z mleczaków z łatwością przejdzie na zęby stałe (jest chorobą zakaźną), a to zęby na całe życie!

Lepiej zapobiegać niż leczyć, to oczywiste, ale co w sytuacji, kiedy trzeba rozpocząć leczenie? Jak to wygląda w przypadku dzieci?

Im wcześniej zaczniemy leczyć zmiany próchnicowe, tym lepiej. Dlatego warto pamiętać o fluoryzacji (lakierowaniu). Zabieg polega na nałożeniu na ząbki lakieru/żelu ze sporą (ale bezpieczną dla dziecka!) dawką fluoru, który pozostaje na nich do tygodnia. Przez to zęby są jeszcze bardziej odporne na demineralizację powodowaną kwasami.

A jeśli dojdzie już do sporych zmian, trzeba rozpocząć leczenie, które wygląda tak samo jak u dorosłych. Ząb zmieniony próchnicowo należy opracować i nałożyć wypełnienie.

W gabinetach pojawiają się nowości, jak ozonowanie lub laserowe usuwanie próchnicy, które powodują, że dziecko mniej się boi, nie odczuwa nieprzyjemnych drgań i dźwięku wiertarki stomatologicznej. Są to metody stosowane, gdy zmiany nie są jeszcze bardzo zaawansowane lub wspomagająco przy „borowaniu”. Na koniec można założyć kolorową plombę, którą maluch może się pochwalić kolegom w przedszkolu.

A co jeśli dziecko nie chce współpracować?

Można tymczasowo zastosować lapisowanie nazywane też impregnacją. Zęby z próchnicą impregnuje się azotanem srebra, który ma działanie bakteriobójcze, w ten sposób zabezpieczając je przed dalszym rozwojem próchnicy. Niestety, zęby zaimpregnowane przebarwiają się na ciemno, dlatego metoda ta jest przeznaczona wyłącznie do zębów mlecznych. Jest to również rozwiązanie tymczasowe, po odpowiedniej adaptacji i lepszej współpracy należy standardowo opracować zaimpregnowany wcześniej ubytek i założyć wypełnienie.

W szczególnych przypadkach mleczaki można również leczyć kanałowo. Będzie ono konieczne, jeśli dojdzie do zainfekowania miazgi. Za każdym razem jednak decyduje o tym stomatolog, rozważając wszelkie wskazania, przeciwwskazania i korzyści wynikające z tego dla zdrowia dziecka.

Zobacz także
autyzm chłopiec odwrócony na poduszce

Dla nas, dorosłych, wizyta w gabinecie dentystycznym bywa stresująca. Jak więc przekonać do niej dziecko?

Najważniejsze, aby pierwsza wizyta dziecka u stomatologa nie była związana z leczeniem zębów. Taka wizyta adaptacyjna powinna się odbyć między 6 a 12 miesiącem życia. Oceniany jest wtedy stan jamy ustnej, dziąseł, badane są pierwsze ząbki. W czasie takie spotkania specjalista rozmawia z rodzicami, m.in. o diecie w kontekście ochrony zębów. Podpowiada też, jak prawidłowo pielęgnować jamę ustną.

Nie wybierajmy też przypadkowego gabinetu. Odwiedźmy takie miejsce, w którym przyjmuje pedodonta, czyli stomatolog specjalizujący się w leczeniu dzieci. Sam gabinet może być specjalnie do tego przygotowany, przykładowo jest wydzielona strefa do zabawy, na ścianach namalowano postacie z bajek, a fotel stomatologiczny jest w przyjaznym kolorze.

Takie gabinety mają również atrakcyjne materiały edukacyjne dla najmłodszych: kolorowanki, bajki, kreskówki. Podejście lekarza jest kluczowe dla właściwej adaptacji. Powinien umieć posługiwać się językiem dopasowanym do wieku dziecka, potrafić zachęcić młodego człowieka do współpracy i poddawania się zabiegom. Ważny jest spokój i przyjazne nastawienie, bo dziecko to szczególnie wymagający pacjent.

Jak rozmawiać z dzieckiem o wizycie u dentysty?

Przed pierwszym spotkaniem, ale też przed pierwszym leczeniem, ważne jest, aby przeczytać książeczkę, obejrzeć bajkę  o leczeniu ząbków lub pobawić się w domu w gabinet dentystyczny. Nie wolno przelewać swoich fobii, lęków przed stomatologiem na nasze dzieci. Rodzice powinni unikać sformułowań typu: „nie będzie bolało”, „nie będziemy nic robić”, „nie bój się”. Dla młodych pacjentów to brzmi jak ostrzeżenie i wchodzą do gabinetu sceptycznie nastawieni. Pamiętajmy o tym i traktujmy gabinet jak salę zabaw.

Nie wolno też okłamywać dziecka. Jeśli idziemy do dentysty, to tłumaczymy po co to robimy, co się może dziać i dajemy maluchowi podporę, że będziemy przy nim przez cały czas. Nie nadwyrężajmy zaufania dziecka. Zacznijmy od codziennych nawyków i edukacji przez zabawę. Smakowa pasta, kolorowa szczoteczka są dobrym początkiem. Zaopatrujemy się także w kolorowanki o tematyce higieny jamy ustnej, by wyjaśnić jak myjemy ząbki i dlaczego trzeba to robić.

Z doświadczenia wiem, że trudno dziecku zrozumieć, dlaczego mama z tatą rano i wieczorem pilnują, aby umyło zęby.

Dziecko nie potrafi przewidzieć konsekwencji. Nie łączy braku higieny z problemami stomatologicznymi. Aby to zrozumieć, można sięgnąć po różnego rodzaju gadżety. Sprawdzi się plansza z miejscami na nalepki za każde umycie zębów albo zegar z zaznaczonymi porami porannej i wieczornej higieny. W łazience stawiamy klepsydrę, która odmierzy nam 2 minuty czasu na mycie. To podstawy, by wyrobić dobre nawyki.

By zachęcić dziecko, możemy myć zęby razem z nim (oczywiście każdy swoją szczoteczką), śpiewać piosenkę, która trwa tyle, ile powinno mycie zębów. Dostępne są aplikacje na smartfony i elektryczne szczoteczki z minutnikiem, ale te są raczej przeznaczone dla starszych dzieci.

Podstawa to pozytywne podejście do mycia, a nie jak do przykrego obowiązku, więc nie krzyczymy na dziecko, gdy nie chce myć zębów, a rozmawiamy i pytamy, dlaczego tak się dzieje. Dzieciaki lubią też ciekawostki i wyzwania, więc za kilka złotych możemy kupić tabletki barwiące osad na zębach. Ich działanie jest proste: wystarczy rozgryźć i żuć kilka minut rozprowadzając po zębach. W lustrze zobaczymy, czy zęby są dobrze umyte, bo osad będzie zabarwiony na mocny kolor wiśniowy lub granatowy.

Dziękuję za rozmowę.

Jak oceniasz ten tekst?
Dobry
0
No, nie wiem
0
Świetny
0
Uwielbiam
0
Zwariowany
0
View Comments (0)

Leave a Reply

Your email address will not be published.

(c) 2012-2024 Ekomedia   |   wykonanie: BioBRND.pl