Chodzik? A może jeździk lub pchacz? Co wybrać? - Mamywsieci.pl
Teraz czytasz...
Chodzik? A może jeździk lub pchacz? Co wybrać?

Planer na Dobry Rok

Chodzik? A może jeździk lub pchacz? Co wybrać?

Czy inwestować w chodzik? Może lepszy jest jeździk albo pchacz? Na rynku jest całe mnóstwo gadżetów przeznaczonych dla stawiających pierwsze kroki dzieci. Ale czy warto je kupować? I  najważniejsze – pomagają czy szkodzą?

Przychodzi moment, gdy nasze dziecko zaczyna samodzielnie wstawać, a jakiś czas później stawia pierwsze, chwiejne kroki. Początkowo chodząc bokiem przy mebelkach, krokiem dostawnym, później podtrzymywane za rączki przez rodziców dzielnie kroczy do przodu.

Nauka chodzenia to proces

Nauka chodzenia to niełatwa sprawa, a rodzice często, chcąc pomóc swojemu dziecku, kupują rozmaite sprzęty mające ułatwić mu opanowanie tej trudnej sztuki. A jest w czym wybierać. Niestety spora część tych „gadżetów” może bardziej zaszkodzić naszemu maluchowi niż faktycznie mu pomóc.

Raczkowanie. Dlaczego to krok milowy w rozwoju dziecka?

Przyjrzyjmy się słynnym chodzikom. Niby wszyscy wiedzą, że chodzik to nic dobrego…a jednak nadal często widzę dzieciaki przemierzające mieszkania w tych dziwacznych sprzętach. Rodzice motywują to różnie: „starsze dziecko używało chodzika i jakoś żyje”, „ale mu się to bardzo podoba”. Pamiętajmy jednak, że konsekwencje używania przez dziecko chodzika rodzice zauważają dopiero później.

Gdy dziecko idzie do przedszkola /szkoły na badaniach przesiewowych rodzic dowiaduje się, że ich pociecha ma wadę postawy i że należy zapisać dziecko na tzw. gimnastykę korekcyjną (przy czym temat skuteczności, a raczej nieskuteczności zbiorowej gimnastyki korekcyjnej, to temat na oddzielny artykuł).

Co więcej, jeśli nasze dziecko w momencie rozpoczęcia nauki chodu wykazuje niewielkie zaburzenia napięcia mięśniowego lub jego wzorce postawy pozostawiają wiele do życzenia, wówczas chodzik wady te pogłębia i utrwala.

Paradoksalnie dzieci używające chodzików uczą się samodzielnego chodu później, niż dzieci, które nie są wspomagane tym „wynalazkiem”.

Co dzieje się z ciałem dziecka, gdy korzysta z chodzika?

  • Nadmiernie obciążany jest kręgosłup.
  • Mięśnie tułowia nie wzmacniają się w prawidłowy sposób.
  • Częściej dochodzi do nieprawidłowego ustawienia miednicy w nadmiernym przodopochyleniu.
  • Wzorzec chodu jest nieprawidłowy („na paluszkach”).
  • Równowaga i koordynacja nie rozwijają się tak jak powinny.
  • Dziecko włożone w chodzik nie może samo z niego wyjść, gdy ma ochotę odpocząć.

Podsumowując, prawidłowy rozwój dziecka jest hamowany bądź sprowadzany na złe tory. Zupełnie niepotrzebnie.

A może jeździk lub pchacz?

Inaczej sprawa wygląda z tzw. pchaczem/jeździkiem. Dziecko korzysta z niego dobrowolnie i dopiero wtedy, kiedy faktycznie rozwojowo jest do tego gotowe.

Maluch jest zadowolony, a rodzic nie musi tak często obciążać swojego kręgosłupa, pochylając się nad zawzięcie ćwiczącym chód maluchem. Warto jednak zwrócić uwagę na to, aby jeździk nie był zbyt lekki i aby kółka miały właściwą przyczepność do podłoża. W przeciwnym wypadku dziecko nie będzie potrafiło z niego korzystać, gdyż będzie „uciekał” na gładkiej powierzchni lub wywracał się.

Niekiedy oferowane pchaczo-jeździki są dwufunkcyjne. Wyposażone są w siedzisko, tak aby dziecko mogło jeździć na takowym siedząc i odpychając się nóżkami.

Zobacz także

Skoczki i trampoliny dla dziecka

Są także zmyślne urządzenia tzw. skoczki, podobne nieco do huśtawki z „majtkami”, z tym że na sprężynach lub gumach. Maluch w nich może samodzielnie odpychać się nóżkami od podłogi i podskakiwać. Znów jednak odradzam używanie skoczków dla najmniejszych dzieci, bo podobnie jak chodzik obciążają niepotrzebnie kręgosłup. Wszystko zależy też od intensywności użytkowania i wieku dziecka.

Maluch, który już pewnie i samodzielnie chodzi, może z takiej zabawki bezpieczniej korzystać niż np. dziecko, które dopiero zaczyna wstawać.

Zamiast skoczków polecam zwykłe huśtawki montowane np. we framudze drzwi. Wspaniale stymulują układ przedsionkowy, wspomagając rozwój dziecka. Sprawiają też mnóstwo radości.

Starszym dzieciakom (od ok. 2 roku życia) polecam domowe, niewielkich rozmiarów trampoliny. Mają one średnicę 1 m i są niskie, tak więc zmieszczą się w pokoju bez większych problemów. Dzieciaki bardzo chętnie z nich korzystają, ćwicząc jednocześnie równowagę i koordynację oraz upuszczając niespożytą energię.

Tak naprawdę to, czego maluchy najbardziej potrzebują, aby prawidłowo i dobrze się rozwijać, to trochę przestrzeni dookoła, umożliwienie im ruchu (a nie sadzanie na długi czas w fotelikach/leżaczkach itp.) oraz bliskość i cierpliwość rodzica. Zachęcajmy dziecko, aby zrobiło coś samo, mniej mu pomagajmy, nie sadzajmy przedwcześnie.

Naturalna ciekawość świata jest dla dziecka tym, co pcha je w rozwoju do przodu lepiej niż wszelkie chodziki, pchacze, foteliki i całe stosy drogich zabawek.

Autorem tekstu jest Agata Wasilewska-Michalak, fizjoterapeuta, terapeuta NDT-Bobath.

Jak oceniasz ten tekst?
Dobry
1
No, nie wiem
1
Świetny
1
Uwielbiam
1
Zwariowany
1
(c) 2012-2024 Ekomedia   |   wykonanie: BioBRND.pl