Jak zniszczyć odporność swojemu dziecku? - Mamywsieci.pl
Teraz czytasz...
Jak zniszczyć odporność swojemu dziecku?

Planer na Dobry Rok

Jak zniszczyć odporność swojemu dziecku?

odporność dziecka

Jak zniszczyć odporność? To wcale nie takie trudne. I choć każdy z nas robi wszystko, by jego dziecko było zdrowe i szczęśliwe, nieświadomie powielamy pewne błędy. Zdarza się też, że zamiast wsłuchać się w głos intuicji, ufamy innymi, którzy nie zawsze mają rację. Jakich błędów powinniśmy się wystrzegać?

Budowanie odporności to proces, który trwa kilka lat i zaczyna się już w okresie życia płodowego. Na jej ostateczny kształt wpływ ma wiele czynników, m.in. rodzaj karmienia, w jakim środowisku się wychowuje (ekspozycja na zanieczyszczenie powietrza, alergeny, dym tytoniowy), warunki mieszkalne (wilgoć), styl życia.

Dziecko przychodzi na świat z odpornością wrodzoną,  ale od pierwszych chwil życia poza łonem mamy zaczyna się nabieranie odporności nabytej (swoistej). I to na jej budowaniu należy się skupić. Co więcej, w dużej mierze to od nas, rodziców, zależy, jak się będzie ona kształtować w pierwszych latach życia.

Ale nie o to chodzi, by piętnować nasze zachowania czy wyliczać błędy. Wiele z nich jest powielanych z pokolenia na pokolenie. Często wynikają z niewiedzy lub braku aktualizacji najnowszych zaleceń pediatrów i dietetyków. A które z nich rujnują zdrowie naszych pociech?

Spacer? Jest za zimno!

Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego podwórka pustoszeją jesienią i zimą? Głosy zabawy słychać tylko, kiedy za oknem pada śnieg, ale i one milkną po krótkim czasie. W obawie przed zimnem dzieci zostają w domach, zwłaszcza niemowlęta. To błąd!

Dzieci przez cały rok, bez względu na pogodę, powinny spędzać na świeżym powietrzu minimum godzinę! I to najlepiej na swobodnej zabawie. Im więcej ruchu, tym lepiej lepiej dotleniony organizm (a taki najlepiej broni się przed wirusami i bakteriami). Inna rzecz, że zmęczone bieganiem dziecko lepiej śpi, co też ma niebagatelny wpływ na odporność.

A co z zimnem? Gwarantuję, że odpowiednio ubrane dziecko, nie czuje chłodu. Ba! Jako mamie dwóch aktywnych chłopców wydaje się, że tylko mi przeszkadza mróz i zimny wiatr. Dla moich synów nie ma większego znaczenia, czy świeci słońce czy pada śnieg. W zależności od pogody ubierają jedynie odpowiednią kurtkę i buty, zakładają rękawiczki i ewentualnie wodoodporne spodnie. A czy wspomniałam, że kochają zabawy w deszczu? Tak, te są najlepsze, zwłaszcza kiedy można poskakać po kałużach lub bawić się w błocie

Koronnym argumentem jest też zanieczyszczenie powietrza. Owszem, zimą smog jest realnym zagrożeniem, ale pamiętajmy, że nie występuje każdego dnia (można to sprawdzić w wielu darmowych aplikacjach).

Przeczytajcie rozmowę z Aną Krysiewicz, znaną w sieci jako „Mama Aptekarka”, która o odporności wie praktycznie wszystko!

Dziecko ma katar. Zostajemy w domu!

Dzieci chorują, bo poprzez kontakt z wirusami i bakteriami, ich organizm uczy się bronić przed patogenami. To skutkuje jednak występowaniem objawów choroby, np. kataru lub kaszlu. U niektórych dzieci mogą one trwać i trwać. Rodzice w dobrej wierze ograniczają więc dziecku wyjścia na podwórko, bo boją się, że infekcja się zaostrzy. Nic bardziej mylnego!

Kiedyś też byłam przekonana, że katar to jeden z powodów, dla których powinno się zostawić dziecko w domu. Aż trafiłam z synem do świetnego pediatry, który wręcz zalecał spacery, kiedy tylko pojawią się pierwsze objawy kataru. I to nie kilkuminutowe, ale najlepiej co najmniej godzinne. Na dworze nos sam się oczyszczał (świeże powietrze powoduje, że wydzielina sama wypływa z nosa, a oddychanie jest łatwiejsze), a dziecko odżywało! Pamiętałam jedynie o tym, by wybierać trasy po lesie lub chodzić na puste place zabaw. Z przeziębionym dzieckiem unikam innych dzieci, nie chcąc ich narażać na infekcję.

Wszystko jednak w granicach zdrowego rozsądku. Wiemy po sobie, że kiedy jesteśmy chorzy, nie zawsze czujemy się na siłach, by wyjść z domu. Dzieci co prawda chorują inaczej, jednak i one mogą mieć niekiedy gorsze dni. Jeśli więc Wasza pociecha ma gorączkę, czuje się źle i nie ma ochoty się ruszać, odpuśćmy. Pamiętajmy jednak o regularnym wietrzeniu mieszkania.

Przeciwwskazania do wyjścia na spacer nie stanowi również przyjmowanie antybiotyku. Unikajmy jednak słońca, gdyż wiele tego typu leków może powodować uczulenie lub wrażliwość skóry na słońce.

Nie biegaj, bo się spocisz!

To jak położenie przed dorosłym ciasta i powiedzenie mu, aby pod żadnym pozorem go nie ruszał. Może i można się powstrzymać, ale ile wysiłku to nas kosztuje. I tak samo jest z dziećmi, które intuicyjnie kochają ruch. Zdrowe dziecko biega i skacze. I kiedy tylko mamy ku temu warunki, pozwólmy na tę naturalną aktywność.

Zobacz także
Deficyt natury

Starajmy się zabierać dziecko na swobodne spacery od momentu, gdy zacznie stawiać pierwsze kroki. Poznawanie świata to dotykanie różnych faktur, schylanie się po listek kub kamyk, bieganie po trawie czy piasku. Jeśli nasza pociecha będzie jeździła wyłącznie w wózku (bo szybciej i wygodniej), to z dużą dozą prawdopodobieństwa w przyszłości zamiast spędzać czas z rówieśnikami na dworze, będzie wolała zostać w domu. Nie będzie nauczona aktywności fizycznej. A przecież jest ona szalenie ważna w kontekście odporności.

Jeśli to tylko możliwe pozwalajmy dziecku biegać. Możemy też spróbować zachęcić je do jeżdżenia na rowerku biegowym (niektóre modele będą odpowiednie już dla 1,5 rocznego dziecka), hulajnodze lub rowerze. Sami też dawajmy dobry przykład.

A gdzie czapeczka?

Naszym sportem narodowym jest przegrzewanie dzieci. Wydaje się nam, że jako dorośli lepiej wiemy, kiedy naszemu dziecku jest zimno. Kiedy więc nasz kilkulatek ściąga bluzę w pogodny i ciepły dzień, mówimy mu, by ją ubrało, bo wieje wiatr. Noworodkowi ubieramy czapeczkę w domu lub po kąpieli, a niemowlę często nie może się swobodnie ruszać pod warstwą ubrań, jaką ma na sobie. To prosta recepta na zrujnowanie odporności. Dlaczego?

Kiedy przegrzewamy dziecko, nie tylko zbyt ciepło je ubierając, ale też mocno grzejąc w mieszkaniu, jego organizm skupia się na próbie obniżenia temperatury, by przywrócić sobie termiczny komfort. Dlatego warto od początku przyzwyczajać dziecko do coraz niższych temperatur. W jaki sposób? Podstawą jest wychodzenie z domu w każdą pogodę, wietrzenie mieszkania oraz ubieranie dziecka adekwatnie do pogody. Warto pozwolić dziecku biegać boso, kłaść się na śniegu w czasie zabawy, jeść lody zimą, a jeśli mamy taką możliwość, zmieniać klimat 1-2 razy w roku.

Zabawa z rówieśnikami? Masz na to czas!

Wielu rodziców boi się kontaktu ich dziecka z rówieśnikami w obawie przed chorobami. Zapominamy jednak o tym, że kontakt z inną florą bakteryjną kształtuje odporność. Młode organizmy organizmy uczą się rozpoznawania wroga i odpowiedniego reagowania.

A jeśli już o jelitach mowa, pamiętajmy, że to właśnie w nich tkwi sekret odporności. Im bardziej prawidłowy skład flory bakteryjnej, tym silniejszy organizm. A jak możemy zadbać o jelita naszych dzieci? Oferując im na co dzień szeroki wachlarz warzyw, owoców, kiszonek oraz produktów bogatych w błonnik pokarmowy. Niemniej ważny jest zdrowy i regenerujący sen, unikanie stresu, przyjmowanie leków i antybiotyków wyłącznie w określonych wskazaniach i z przepisu lekarza, a także dbanie o higienę (częste mycie rąk).

Jak oceniasz ten tekst?
Dobry
0
No, nie wiem
0
Świetny
2
Uwielbiam
0
Zwariowany
0
View Comments (0)

Leave a Reply

Your email address will not be published.

(c) 2012-2024 Ekomedia   |   wykonanie: BioBRND.pl