Prezenty od złości. Jak wspierać dziecko, gdy emocje biorą górę? - Mamywsieci.pl
Teraz czytasz...
Prezenty od złości. Jak wspierać dziecko, gdy emocje biorą górę?

Planer na Dobry Rok

Prezenty od złości. Jak wspierać dziecko, gdy emocje biorą górę?

córka, która się złości, przytula matkę

Złość to emocja, której dorośli często chcieliby unikać. Tymczasem, jak pokazuje Katarzyna Puchalska w książce „Prezenty od złości”, to właśnie w krzyku i tupaniu ukryte są lekcje o granicach, potrzebach i sile dziecka.

Krzyk, tupanie, łzy… Co tak naprawdę mówi dziecięca złość?

Dzieci się złoszczą. To fakt, z którym prędzej czy później musi zmierzyć się każdy rodzic (ale i nauczyciel w przedszkolu czy szkole). Czasem jest to tupanie nogą, innym razem krzyk, trzaskanie drzwiami albo łzy pełne frustracji. Takie zachowanie nierzadko bywa odbierana jako coś kłopotliwego.

Zostaliśmy nauczeni, że to niegrzecznie się złościć. W wielu domach nie było na nią przyzwolenia. Uważano wręcz, że zgoda na dziecięcą złość sprawi, że ta będzie eskalować bez końca (co nie jest prawdą, bo złość mija, jak tylko zrobi swoją robotę). Nie umiemy też towarzyszyć dziecku, które się złości. Nikt nam nie pokazał, jak to robić

–  mówi Małgorzata Stańczyk, psycholożka i autorka książki „Moje dziecko się złości. Droga do spokoju w rodzinie pełnej emocji”.

→  Przeczytaj, dlaczego złość jest dziecku potrzebna

Emocje – nawet te najtrudniejsze – mają znaczenie. Złość nie jest wrogiem, ale sygnałem, że dziecko czegoś potrzebuje, że coś (lub ktoś) przekracza jego granice albo że mierzy się z sytuacją ponad swoje możliwości.

Dla mnie przełomem, a właściwie procesem rozciągniętym w czasie, było spotkanie z Porozumieniem bez Przemocy. To właśnie wtedy odkryłam, że emocje są jak posłańcy. Nawet te trudne. Informują, że jakaś nasza potrzeba została niezaspokojona. To odkrycie sprawiło, że zaczęłam patrzeć na złość zupełnie inaczej. Zrozumiałam, że ona o coś się troszczy. Owszem, zachowania, które pojawiają się pod jej wpływem, nie zawsze są łatwe ani mile widziane. Ale sama emocja – złość – jest ważna. Ma swoje zadanie do wykonania

tłumaczy Katarzyna Puchalska, znana jako Ciotka Emotka, autorka książki „Prezenty od złości”.

I zachęca, by spojrzeć na dziecięcą złość nie jak na problem, który trzeba natychmiast ugasić, ale jak na zaproszenie do rozmowy i uważności.

→ Przeczytaj również: Psycholog: krzyk to ból po każdej ze stron, po stronie mamy i po stronie dziecka [wywiad]

Złość oczami dziecka

Kiedy dorosły się złości, potrafi (przynajmniej w teorii) powiedzieć: „Jestem zdenerwowany, bo…” i spróbować opisać, co się dzieje. Dziecko takiej umiejętności jeszcze nie ma. Jego emocje są ogromne, zasób słownictwa nie jest tak bogaty jak u dorosłych, dlatego głos zabiera ciało. Tupanie nogą, krzyk, płacz, czasem rzucanie się na podłogę. To wszystko jest komunikatem: „To dla mnie za trudne!”, „Nie radzę sobie!”.

Złość dziecka odczuwana jest bardzo fizycznie. Kiedy się pojawia, w ciele włącza się tryb przetrwania. Wydziela się adrenalina, serce bije szybciej, oddech staje się płytszy, a krew zaczyna krążyć z większą prędkością. Organizm mobilizuje się do działania. Wzrasta poziom glukozy, mięśnie są w gotowości. Nasze myślenie w tym stanie upraszcza się i często przybiera formę czarno-białych schematów: „albo – albo”, „tak – nie”. Dla kilkulatka to tak silne wrażenia, że trudno je unieść, a jeszcze trudniej nazwać.

Fragment książki “Prezenty od złości” Katarzyny Puchalskiej (wydawnictwo Mamania)

Bez złości bylibyśmy narażeni na ciągłą bezradność, rezygnację i brak mobilizacji do konfrontacji lub ucieczki w momencie zagrożenia zdrowia lub życia

– zauważa Małgorzata Stańczyk.

Właśnie dlatego zamiast spokojnego komunikatu pojawia się fala emocji, która musi znaleźć ujście. Jeśli spojrzymy na to w ten sposób, łatwiej zauważyć, że złość nie jest „buntem dla zasady” czy „złośliwością”.

Kiedy pojawia się we mnie złość, staram się zatrzymać i zapytać: „O co mi właściwie chodzi? Czego potrzebuję? Jaki sygnał niesie ta emocja?”. Tak samo próbuję patrzeć na złość dzieci. W tupaniu, krzykach czy zaciśniętych piąstkach zawsze kryje się jakaś ważna wiadomość. Czasem jest ukryta naprawdę głęboko i rozszyfrowanie jej bywa wyzwaniem godnym łamaczy Enigmy, ale warto spróbować. To właśnie wtedy uczymy dziecko, że złość można przeżyć w bezpieczny sposób. Że jest czymś naturalnym, że – tak jak radość czy smutek – od czasu do czasu po prostu do nas przychodzi

– tłumaczy Katarzyna Puchalska.

→ Przeczytaj również: Bunt dwulatka nie istnieje?

Prezenty od złości – co możemy w niej odkryć?

Złość nie przychodzi do nas z gołymi rękoma. To dzięki niej dziecko uczy się rozpoznawać i nazywać swoje emocje – najpierw przez ciało i zachowanie, a później słowami. Złość staje się też okazją do rozmowy o granicach i potrzebach. Każdy taki moment wzmacnia samoświadomość i buduje wewnętrzną siłę. Co więcej, gdy dorosły reaguje z uważnością, dziecko dostaje sygnał: „Jestem rozumiane, mogę czuć to, co czuję”. A to wzmacnia bliskość w relacji i daje poczucie bezpieczeństwa, bez którego trudno dorastać.

Towarzyszenie dziecku w złości bywa wyczerpujące, a czasem uruchamia w nas samych dawne doświadczenia czy nawykowe reakcje, które wcale nie pomagają. Zmiana nie przychodzi od razu. To proces pełen prób, błędów i sprawdzania, co działa akurat w naszej rodzinie

– wskazuje Katarzyna Puchalska. I dodaje:

Wierzę, że nauka „obsługi” emocji to ogromny kapitał na przyszłość. Pomaga budować poczucie własnej wartości i akceptację siebie – zarówno z tym, co przyjemne, jak i z tym, co trudne. Daje też większe poczucie odpowiedzialności: wiem, czego potrzebuję, wiem, co czuję i potrafię o siebie zadbać. A dobra relacja z samym sobą to przecież fundament dobrych relacji z innymi.

Okłądka Fragment książki "Prezenty od złości" Katarzyny Puchalskiej (wydawnictwo Mamania)

Zobacz także
dziewczynka spacerująca wzdłuż plaży

Jak wspierać dziecko w złości?

Najważniejsze, czego potrzebuje dziecko w trudnych chwilach, to spokojna obecność dorosłego. Kiedy krzyczy czy tupie, nie chodzi o to, by natychmiast uciszyć emocje, ale by pokazać: „Jestem przy tobie, dasz sobie radę”. Pomaga w tym nazywanie uczuć i potrzeb, bo dzięki temu dziecko stopniowo uczy się rozumieć, co w nim się dzieje. Ważna jest też akceptacja złości jako emocji, przy jednoczesnym wyznaczaniu bezpiecznych granic dla zachowań („Rozumiem, że się złościsz, ale nie wolno bić”).

Często wystarcza milczące towarzyszenie, wytrwanie w akceptacji, ciekawość, nasze zainteresowanie tym, co się dzieje z dzieckiem

– doradza Małgorzata Stańczyk.

W przypadku dziecięcej złości dużo zależy od nas, dorosłych: czy potrafimy rozpoznać pierwsze sygnały własnego wzburzenia? Czy umiemy dostrzec je u naszych dzieci? Jeśli zaczniemy je zauważać i nazywać, krok po kroku stajemy się w tym coraz bardziej sprawni. To proces, w którym stopniowo rozwijamy swoje umiejętności.

Warto też pamiętać o metodach, które pomagają wrócić do równowagi i obniżyć napięcie. Czasem najlepsze są najprostsze sposoby: ruch, zabawa, spacer, a nawet ciepły masaż. To wszystko wspiera układ nerwowy dziecka w odzyskiwaniu ukojenia i poczucia bezpieczeństwa

– podpowiada Katarzyna Puchalska.

Fragment Fragment książki "Prezenty od złości" Katarzyny Puchalskiej (wydawnictwo Mamania)
Fragment książki “Prezenty od złości” Katarzyny Puchalskiej (wydawnictwo Mamania)

→ Przeczytaj również: Kiedy strach ma wielkie oczy. Jak pomóc dziecku, które się boi?

Cennym wsparciem może być też lektura książki „Prezenty od złości” Katarzyny Puchalskiej, która pomaga oswoić temat emocji i może być wstępem do ważnych rozmów. Autorka wizualizuje złość, dzięki czemu dziecku łatwiej ją zrozumieć, nazwać i zmierzyć się z tym, co czuje. Pokazuje też, jak przełożyć wiedzę na codzienną praktykę i jak towarzyszyć dzieciom w chwilach emocjonalnej burzy.

Zamiast więc obawiać się dziecięcej złości, warto spróbować zobaczyć, co nam podarowuje. Bo właśnie w tych trudnych momentach kryją się lekcje, które wzmacniają relacje.

Jeśli zaczynasz pracować ze złością dziecka, prędzej czy później spotkasz się też ze swoją własną złością. I właśnie tam zaczyna się najciekawsza część tej drogi. Życzę wielu dobrych prezentów, które możesz po drodze odkryć

– podsumowuje Katarzyna Puchalska.

Jak oceniasz ten tekst?
Dobry
1
No, nie wiem
0
Świetny
0
Uwielbiam
0
Zwariowany
0
View Comments (0)

Leave a Reply

Your email address will not be published.

(c) 2012-2025 Ekomedia