Psycholog: krzyk to ból po każdej ze stron, po stronie mamy i po stronie dziecka [wywiad] - Mamywsieci.pl
Teraz czytasz...
Psycholog: krzyk to ból po każdej ze stron, po stronie mamy i po stronie dziecka [wywiad]

Planer na Dobry Rok

Psycholog: krzyk to ból po każdej ze stron, po stronie mamy i po stronie dziecka [wywiad]

Krzykiem zajmuje się zawodowo. Jest psychologiem, która wspiera mamy w codzienności. A ta jest trudna, niekiedy nieprzewidywalna, pełna stresu i napięcia. To generuje złość, której pokłosiem jest najczęściej krzyk. Katarzyna Półtorak podpowiada, jak sobie z tym poradzić i jak przestać krzyczeć na dziecko.

Jest 7:50, za moment zaczynają się lekcje, a mój pierwszoklasista dopiero się ubiera, choć prosiłam go o to jakieś kilkanaście razy. Albo inna sytuacja: śmieci wysypują się z kosza, choć wczoraj mówiłam trzy razy, by zostały wyniesione. Na wieczne „zaraz”, „za moment” odpowiadam… krzykiem.

Katarzyna Półtorak*: Zajmuję się komunikacją i krzykiem w rodzinie od wielu lat. Kiedy rozmawiam z mamami podczas bezpłatnych konsultacji online często słyszę, jak opowiadają mi o tym, że krzyczą, kiedy dziecko nie słucha, kiedy muszą powtarzać coś dziesiąty raz, kiedy o coś proszą i to nie zostaje zrobione, kiedy nie widzą efektu, na który liczyły.

Mówią, że krzyczą ze złości, z bezsilności, z powodu frustracji. Ja to widzę jednak zupełnie inaczej. Kiedy zaczynamy współpracować, to okazuje się, że mama nie krzyczy dlatego, że dziecko coś rozlało lub nie posprzątało zabawek. Krzyczymy, kiedy nasze potrzeby nie są zaspokojone. Z nich jednak często w ogóle nie zdajemy sobie sprawy. Nie wiemy gdzie ich szukać, jak je nazywać i dlaczego włącza się w nas taki mechanizm, który często kończy się właśnie krzykiem.

Katarzyna Półtorak

Ale ten krzyk nie działa. Może na chwilę, ale na dłuższą metę to żadne rozwiązanie.

Kiedy krzyczymy na dziecko, ono przestaje nas słuchać, odcina się. Krzyk to stres,  mózg dziecka zalewa kortyzol. Nie mówię o tym, po to, by wzbudzić w mamach poczucie winy. Wiem, że mają go aż nadto w swojej codzienności, uczę więc też często, jak i z nim sobie radzić.

Mówię o niszczącej sile krzyku, ponieważ to on tak często rujnuje relacje z dziećmi, na których nam przecież tak bardzo zależy. Kiedy krzyczymy często, to dziecko się adaptuje. Dzieci mówią: wiem, że mama ciągle krzyczy. Żadna mama nie chce być tak postrzegana. Zamiast sygnału alarmującego, że dzieje się coś poważnego, krzyk staje się codziennym krajobrazem dzieci.

Niekiedy dzieje się też tak, że mama przestaje być przewidywalna dla swoich pociech, a to wpływa na ich poczucie bezpieczeństwa i poczucie własnej wartości. Kiedy krzyczymy, to jesteśmy już w strefie przetrwania. Tam nie ma przestrzeni na to, by dostrzegać perspektywę drugiej strony, być kreatywnym i szukać rozwiązań. Wtedy trzeba korzystać już z wypracowanych wcześniej, na zimno, strategii. Tworzeniem tych właśnie strategii się między innymi zajmuję.

Jeśli rodzice często krzyczą na dziecko, co to o nich mówi?

To oznacza, że są w ciągłym alercie, że mają wiele niezaspokojonych potrzeb, że nie mają umiejętności opiekowania się swoimi emocjami, że np. regulacja emocji jest im obca. Mamy, które zgłaszają się do mnie na bezpłatne konsultacje online, często opowiadają mi o tym, jak wiele przeczytały książek i artykułów. Żalą się, że to nie działa. Rozmawiamy wtedy o tym, że wiedza i umiejętności to nie to samo.

Jest wiele dobrze napisanych, wartościowych pozycji na rynku. Pytanie, czy kolejna pozycja w naszej domowej biblioteczce pomaga nam obniżyć napięcie, które drenuje nasze zasoby i prowadzi właśnie do krzyku. Rodzice kochają swoje dzieci. Mam marzenie, by częściej stawiali siebie i wypracowanie nowych umiejętności na pierwszym miejscu. Jeśli rodzice nie będą mieli strategii, które im służą, to dzieci nie będą miały od kogo nauczyć się radzić sobie z trudnymi sytuacjami i emocjami. Jest nawet takie powiedzenie: rozładuj najpierw swój pakunek, by nie przekazywać go dziecku. Nasze umiejętności to inwestycja w rozwój i życie dzieci.

Zobacz także
Deficyt natury

A kiedy krzyczy dziecko? Jak reagować?

Kiedy mama trafia do mnie, często porusza temat krzyku, którym posługuje się jej dziecko. Krzyk związany jest często ze złością, a złość powinna być rozumiana jako informacja, a nie instrukcja działania. Kiedy dziecko krzyczy, to prawie na pewno krzyczy również mama.

Dla mnie ważne jest to, by dać mamie narzędzia do radzenia sobie z wyzwaniami codzienności. By pomóc jej wypracować takie strategie, które pozwolą nie korzystać z krzyku jako formy komunikacji, stawiania granic czy formułowania odmowy. Najpierw mama zdobywa umiejętności, uczy się spoglądać pod powierzchnię zachowania, najpierw swojego, by potem móc zaglądać pod powierzchnię zachowania dziecka. Tam są prawdziwe przyczyny krzyku. Czasem dzieci krzyczą, bo nauczyły się, że krzyk to forma komunikacji, której się używa, kiedy coś jest ważne. Warto uczyć się więc takiego wyrażania emocji, próśb, życzeń, które uwzględniają potrzeby obu stron.

Krzyk to przemoc?

Oczywiście! Krzyk to przemoc słowna. Często wydaje się być bardziej akceptowalna społecznie, bo przecież nikt nikogo nie bije. Jednak słowa również zostawiają siniaki, tylko, że na relacji i na sercu dziecka. Chciałabym, by to wybrzmiało – krzyk to ból po każdej ze stron, po stronie mamy i po stronie dziecka. Możemy nauczyć się działać inaczej. Naprawdę.

*Katarzyna Półtorak – psycholożka, ekspertka w dziedzinie komunikacji i budowania relacji bez krzyku. Autorka programów rozwojowych i wspierających dla kobiet. Twórczyni marki Mama ma moc! W swojej pracy pomaga kobietom radzić sobie z trudnościami i towarzyszy im w ich rozwoju.

Jak oceniasz ten tekst?
Dobry
1
No, nie wiem
0
Świetny
0
Uwielbiam
0
Zwariowany
0
View Comments (0)

Leave a Reply

Your email address will not be published.

(c) 2012-2024 Ekomedia   |   wykonanie: BioBRND.pl