Rozwód a dzieci: jak je wspierać, gdy rodzice się rozstają?
Z tego artykułu dowiesz się:
Kiedy rodzice decydują się na rozwód, w życiu dziecka następują duże zmiany. To dla niego trudny czas, który ze strony dorosłych wymaga dużej uważności i opanowania. Jak zatem na nowo poukładać relacje w rodzinie po zakończeniu związku? Zapytałam o to Natalię Minge, psycholożkę, autorkę książki „Kiedy rodzice się rozstają”.
Rozwód a dzieci: jak reagują na rozstanie rodziców?
Czy dzieci czują, że między rodzicami dzieje się źle?
Natalia Minge*: Na pewno czują. Dzieci zawsze wiedzą, gdy jest jakiś problem. Nie sądzę jednak, by zakładały, że może dojść do rozstania. Jeżeli jednak o nim myślą, raczej się go boją. I też prawie na pewno go nie chcą. Nie dają się też nabrać, że wszystko jest dobrze.
→ Przeczytaj również: Rozstanie rodziców a dziecko. Jak mu pomóc?
Zdarza się, że rodzice potrafią miesiącami udawać, że w rzeczywistości nic się nie wydarzyło, że jedno lub oboje rodziców na zmianę wyjeżdżają w delegację albo, że tata śpi na kanapie, bo tak mu wygodniej. To się jednak nie skończy dobrze.
Czy da się przewidzieć reakcję dziecka na rozstanie rodziców?
To jest bardzo trudne, żeby nie powiedzieć niemożliwe. Wiele zależy od wieku dziecka, jego temperamentu oraz sytuacji, jaka dotychczas panowała w domu.
Najprościej jest z małymi dziećmi. Dwu- czy trzylatek przyswoi wiadomość, ale nie do końca ją zrozumie. Prawda o nowej rzeczywistości będzie do niego napływać falami.
Jeśli zatem po takiej rozmowie pójdzie dalej się bawić, nie jest to powód do niepokoju?
Nie, ale na pewno nie należy tego interpretować w taki sposób, że dziecka to nie obchodzi. Obchodzi, ale nie jest w stanie ogarnąć umysłem konsekwencji tego, co powiedzieli rodzice. Z czasem pojawią się pytania, ale też bunt i inne emocje, z którymi będzie trzeba radzić sobie na bieżąco.
Pamiętaj też, że liczba rozstających się rodziców jest większa niż kiedyś. I nierzadko dzieje się to na etapie przedszkola, co w pewnym sensie prowadzi do normalizacji tego zjawiska.
A starsze dzieci? Wydawałoby się, że rozumieją więcej, ale czy to przekłada się na ich reakcje wobec rozstania rodziców?
Z jednej strony mogą zasypać rodziców pytaniami – gdzie kto będzie mieszkać, czy nadal będą chodziły do tej samej szkoły. Z drugiej może pojawić się smutek, rozpacz, złość, a nawet agresja. Ale to dobra reakcja.
Dlaczego?
Tak silne emocje dają rodzicom duże pole do działania we wspieraniu dziecka. Kiedy na nie odpowiemy, pomożemy mu przejść przez ten czas.
O wiele gorzej jest, gdy dziecko trochę popłacze, a potem udaje, że wszystko jest w porządku. To scenariusz najgorszy z możliwych, bo jeśli nie zadba się o emocje tu i teraz, one będą się kłębić i kiedyś wybuchną ze zdwojoną siłą.
Mamo, tato, czy to moja wina?
Co dziecko może myśleć o rozstaniu rodziców?
Ja bym nie przywiązywała wielkiej wagi do tego, co ono myśli. Trzeba skupić się na tym, co ono czuje. A czuć może wiele, najczęściej są to trudne emocje, ale bywa i tak, że odczuwa np. ulgę. To się czasami zdarza u nastolatków, którzy na wieść o rozstaniu rodziców mówią „nareszcie”.
Ale nawet jeśli dziecko tak zareaguje, to nie oznacza to, że nie cierpi i jest mu łatwo. Ono mogło do cierpienia przywyknąć, a rozstanie rodziców niesie w perspektywie ulgę. Gdy ona minie, pojawią się inne emocje, z którymi trzeba będzie się zmierzyć.
Dziecko może obwiniać się za rozstanie rodziców?
Może, ale tu też wiele zależy od naszej reakcji. Jeśli dziecko mimo ogromnej zmiany w życiu rodziny czuje, że jest kochane i tak samo ważne (albo ważniejsze), pomyśli, że jakoś to będzie.
Gorzej, gdy ma rodziców przytłoczonych problemami, które na nich spadły i czuje, że nie ma dla niego czasu. Wtedy mogą pojawić się myśli typu „gdybym tyle nie krzyczał, to rodzice by się nie kłócili i byliby razem”. Najpewniej by nie byli, ale ktoś to musi temu młodemu człowiekowi wytłumaczyć i pomóc zrozumieć.
Rozwód: opieka nad dzieckiem po rozstaniu
Życie po rozstaniu rodziców trzeba na nowo poukładać. Do dogadania pozostaje kwestia opieki. Która z jej form wydaje się być najlepsza dla dziecka?
Nie ma jednego idealnego wzorca sprawowania opieki przez rodziców. Najbardziej optymalny wydaje się system opieki naprzemiennej. Obowiązki rodziców są wtedy równomiernie podzielone: każde z nich musi pamiętać o kapciach do przedszkola, bloku rysunkowym na plastykę i musi gonić dziecko do nauki, bo nauczyciele szybko zaczną pytać, dlaczego uczeń jest co drugi tydzień nieprzygotowany.
Każdy z nich musi radzić też sobie z codziennymi problemami, co jest świetną okazją do budowania i utrzymywania więzi.
Jeśli więc rodzice potrafią się porozumieć, a dziecko jest odpowiednio duże, opieka naprzemienna jest dobrym rozwiązaniem.
A co w sytuacji, gdy rodzice nie dzielili obowiązków równo albo któreś z rodziców nie czuje się na siłach, by sprawować naprzemienną opiekę nad dzieckiem?
Wtedy może sprawdzić się opieka skonstruowana tak, że jeden z rodziców (nie zawsze jest to ojciec) sprawuje opiekę nad dzieckiem głównie w co drugi weekend.
Pamiętaj też, że nie należy nikomu niczego narzucać. Zmuszanie kogoś do opieki nad dzieckiem, bo może ktoś tego nie chce albo nie czuje się na siłach, jest błędem. Lepiej, by rodzic chciał iść w co drugą sobotę na basen niż miałby się frustrować i zmuszać do codziennej opieki, której sprawować nie umie bądź nie jest w stanie.
Miałam kiedyś sytuację, gdy kobieta świadomie zdecydowała się na to, by to ojciec sprawował główną opiekę nad dzieckiem. Otwarcie powiedziała, że jest niestabilna psychicznie i nie da rady zajmować się dzieckiem. Miałam ogromny szacunek dla tej kobiety. Wykazała się dużą dojrzałością, rezygnując z decydującej części opieki nad dzieckiem.
A może dobrym rozwiązaniem jest pozostawienie dziecka w domu, w którym się wychowało, i zmiana opiekunów, którzy czasowo się do tego domu wprowadzają?
To według mnie najgorsze z możliwych rozwiązań. Może i dziecko nie ma dwóch łóżek, dwóch pokojów, ale nie ma też prawdziwego życia, bo funkcjonuje w kłamstwie.
Rodzic na kilka dni porzuca swoje prawdziwe życie, żeby wprowadzić się do dziecka, po czym wyprowadza się i wraca do swoich pasji, hobby, do swojego partnera/partnerki. Syn czy córka nie mają żadnego udziału w prawdziwym życiu rodzica. Ono jest samo. To budowanie fałszywego świata, w którym udaje się, że jest dobrze. Kiedy do dziecka dotrze, że żyło w bańce, może sobie nie poradzić.
Alienacja rodzicielska nie istnieje
Co w sytuacji, gdy rodzice nie chcą albo nie mogą się dogadać?
Niestety, rodzice nierzadko rozstają się w złości i żalu, a to ma bezpośredni wpływ na dziecko. Może ono stać się przedmiotem, narzędziem, przy pomocy którego byli partnerzy, lub, co częstsze, jeden z nich próbuje sprawować kontrolę nad drugim.
Zanim więc pójdziemy z byłym parterem/partnerką na noże, warto uświadomić sobie, że będzie to miało długofalowe konsekwencje, które mogą silnie wpłynąć na dorosłe życie teraźniejszego dziecka. Mogą się też pojawić problemy tu i teraz, np. po powrocie z weekendu spędzonego na jedzeniu pizzy i żelków przed konsolą do gier, dziecko może mieć problemy ze skupieniem się, trudno się z nim dogadać. Może powiedzieć: „u taty mogę wszystko, u ciebie nic”.
Takie zachowanie byłego partnera bywa irytujące, może też prowadzić do wyrzutów sumienia, ale warto pamiętać o tym, że dzieci są mądre i nie można ich kupić. W pewnym momencie mogą zachłysnąć się kolejnym prezentem i nie będą mogły patrzeć na pizzę. Zrozumieją, że mogą spędzać czas przed ekranami tak długo jak chcą, bo nie ma alternatywy – pogrania w planszówkę, wyjścia na rower czy wspólnego gotowania.
Wszystkie formy manipulacji są w dłuższej perspektywie dla dziecka krzywdzące. Nie zniszczą jednak prawdziwie bliskiej relacji, bo dziecko zawsze wybierze ją.
W Twojej książce pada takie zdanie ”Alienacja rodzicielska nie istnieje”. I od razu zapytam: jak to, skoro tak często mówią o niej sami rodzice, ale też prawnicy i psychologowie.
W lutym 2020 roku Światowa Organizacja Zdrowia usunęła alienację rodzicielską z Międzynarodowej Statystyki Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-11. A to dlatego, że koncepcja ta prowadziła do interpretacji krzywdzących wobec kobiet – ofiar przemocy domowej, i zalecane jest całkowite odejście od powoływania się na nią w orzecznictwie sądowym.
Jeśli dziecko było w domu rodzinnym ofiarą przemocy i w związku z tym unika kontaktu z oprawcą, to odpowiedzialność za tę sytuację ponosi ta osoba, która stosowała przemoc. Nawet jeśli dziecko nie było bezpośrednią ofiarą przemocy, bo była nią jego matka lub rodzeństwo, to i tak jest ono straumatyzowane i w naturalny sposób unika kontaktu ze źródłem zagrożenia i lęku.
Jeśli rodzic jest symbolem zagrożenia, to dziecko będzie go unikać.
Rozwód i dzieci: wskazówki dla rozstających się rodziców
- Pozostańcie w możliwie jak najlepszej relacji z byłym partnerem lub przynajmniej umówcie się, że odkładacie na bok wszelkie urazy, kiedy omawiacie kwestie związane z dziećmi. Ustalcie, że przedkładacie ich potrzeby nad swoje, i starajcie wypracować konsensus.
- Nigdy nie używajcie dziecka jako karty przetargowej.
- Umożliwcie dziecku rozmowy telefoniczne z nieobecnym rodzicem i pozwólcie, by otrzymywało od niego nagrania wideo.
- Bądźcie do dyspozycji dziecka, kiedy będzie chciało porozmawiać o swoim poczuciu straty i tęsknocie, jakiej doświadcza.
- Zachowajcie dawne reguły i rozkład dnia. W tym właśnie czasie dyscyplina ma szczególnie istotne znaczenie. Rozwiedzeni rodzice muszą zgodnie współpracować lub przynajmniej wyrażać akceptację i wsparcie dla metod wychowawczych byłego partnera wówczas, gdy dziecko jest pod jego opieką.
- Jeśli nie możecie się dogadać, kontaktujcie się ze sobą wyłącznie mejlowo na dedykowaną do tego skrzynkę, najlepiej przez prawnika. W spotkaniach niech uczestniczy mediator, a dziecko przekazujcie sobie przez instytucje na zasadzie „ja zaprowadzam do przedszkola, ty odbierasz”. Nic na swój temat nie mówcie, ale słuchajcie dziecka i dajcie mu prawo mówienia wszystkiego co chce (nie komentujcie tego w żaden sposób).
Dziękuję za rozmowę
*Natalia Minge – psycholożka działająca w nurcie Rodzicielstwa Bliskości oraz Porozumienia bez przemocy. Jest trenerką Komunikacji Opartej na Empatii oraz autorką kilkunastu książek skierowanych do rodziców i dzieci. Mama czwórki dzieci.