Wszystkie dzieci nasze są!
Podczas ostatniego warsztatu wielokrotnie wracało zagadnienie dotyczące, nazwijmy to, presji społecznej w wychowaniu dzieci, której doświadczają niemal wszyscy rodzice. Okazuje się, że w naszym otoczeniu niemal każdy ma wyrobione zdanie na temat tego jak powinno się dzieci wychowywać, ubierać, karmić, jak do nich mówić i o czym. Posiadanie poglądów nie jest na szczęście zakazane ale już ich manifestowanie przy każdej okazji może być, delikatnie mówiąc, uciążliwe. Sklepy, place zabaw, uroczystości rodzinne- wszędzie tam gdzie przebywamy nie tylko my i nasze dziecko ale też inni ludzie, są okazją do wygłaszania „życzliwych” porad lub komentarzy. Opinie dotyczą wszystkiego: „ czy to dziecko nie udusi się w tej chuście?!”, „o jaki mamisynek, ciągle tak do matki przyklejony” „jak będziesz tak płakała to cię zabiorę”, „nie wolno się tak złościć!”, „ależ agresywne to pani dziecko i samolubne- nie chce się dzielić”, „jeszcze pani karmi piersią?! I to publicznie?” lub odwrotnie „ależ pani wygodna, taki maluch a już z butelki karmiony”. Przykładów mogłabym mnożyć i każdy kolejny, który przychodzi mi do głowy jest gorszy od poprzednich- szczytem jest uwaga wygłoszona przez panią w autobusie do mojej koleżanki: „ależ grube to pani dziecko!”. Wygląda na to, że dzieci są własnością publiczną i każdy może się o nich i do nich wypowiadać jak mu się podoba. Z drugiej strony gdyby ktoś odważył się tak komentować zachowanie innych dorosłych uznalibyśmy, że jest bezczelny i źle wychowany. Co robić w takich sytuacjach? Przychodzą mi do głowy dwie wskazówki:
1. Jasno i stanowczo określaj granice.
Sytuacje, które opisałam wyżej są zazwyczaj niezwykle stresujące dla rodziców. Oto ktoś publicznie, chociaż nie zawsze wprost, podważa ich rodzicielskie kompetencje. Gdy obce dla nas osoby wygłaszają podobne komentarze można sięgnąć po proste komunikaty typu: „proszę się nie wtrącać”, „proszę nie straszyć mojego dziecka”, „dziękuję ale poradzę sobie sama”. Nie tłumaczyć swoich decyzji ani strategii wychowawczych, nie krzyczeć i nie dyskutować. Kiedy można, odsunąć się lub odejść. Sytuacja komplikuje się nieco gdy to osoby nam bliskie wyrażają opinie w naszym odczuciu krzywdzące. Można wtedy, choć zdaje sobie sprawę, że może to być trudne, powiedzieć wprost o naszych odczuciach, językiem jak najbardziej osobistym: „nie chcę byś tak mówił do mojego dziecka”, „boli mnie gdy tak ostro oceniasz nas i nasze dziecko”, „nie zgadzam się na dyskusję nad naszymi decyzjami”
2. Graj ze swoim dzieckiem w jednej drużynie.
Kiedyś spotkałam się z tą metaforą i wydaje mi się niezwykle użyteczna. Sytuacje podczas których inni dorośli głośno komentują zachowanie dziecka są przede wszystkim przykre dla samego dziecka. Często jest ono wtedy przestraszone, rozzłoszczone, również zawstydzone. Słowem doświadcza silnych emocji. Priorytetem powinno być zatem zajęcie się właśnie emocjami dziecka. Oczywiście to co powiemy i jak się zachowamy zależy ściśle od kontekstu- jednak zawsze dobrze sprawdzają się komunikaty typu: „jesteś moim dzieckiem i nie pozwolę nikomu cię zabrać/ zawstydzać cię/ straszyć cię”. Gdy w takich momentach sami czujemy, że nasze dziecko zachowuje się w sposób, który nam przeszkadza może warto mu o tym powiedzieć gdy już będziemy z nim sam na sam i gdy emocje nieco opadną. Jeżeli dziecko będzie czuło, że zawsze gramy w jego drużynie tym chętniej i z większym zaufaniem nas później wysłucha.
Autorką tekstu jest Nadia Kostrzewa – absolwentka psychologii poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, prowadzi liczne kursy i szkolenia dla rodziców pomagając im rozszerzać swoją wiedzę i doskonalić umiejętności w zakresie kompetencji rodzicielskich i wychowawczych.
www.psychoterapiajablon.pl