Weronika Pruss: „Będąc mamą piątki dzieci, nauczyłam się odpuszczać”
Weronika Pruss zaraża optymizmem. Ma piątkę dzieci, spełnia się zawodowo i jest nieocenionym wsparciem dla wielu kobiet. Zapytaliśmy ją, kiedy znajduje na to wszystko czas, co napędza ją do działania i co robi, by z uśmiechem witać każdy dzień.
Trenerka fitness, dietetyczka, instruktorka i przede wszystkim…
Weronika Pruss*: … matka piątki dzieci! To moja najważniejsza rola. Od zawsze zresztą o niej marzyłam. Już w liceum „matkowałam” przyjaciołom. Organizowałam wyjazdy i różne atrakcje, dbając przy tym, by były bezpieczne. Przygotowywałam posiłki, pomagałam je pakować.
Teraz robię to każdego dnia i, jakkolwiek patetycznie to zabrzmi, dzieci stanowią sens mojego życia. Są moim szczęściem i radością. Są absolutnie wyjątkowe. Każdy z nich jest inny, ale razem tworzą zgraną ekipę. I to oni napędzają mnie to działania i sprawiają, że mam wiecznie naładowane baterie.
Miewasz gorsze dni?
Oczywiście! Ale umiem jasno to zakomunikować i poprosić o pomoc. Dzieciom tłumaczę, że potrzebuję chwili, by się wyciszyć, bo nie chcę przenosić swoich emocji na nich.
To działa?
Kiedy otrzymują jasny komunikat, a nie przypadkowe słowa, fuknięcia czy milczenie, to tak. Sama niekiedy nie rozumiem moich dzieci. Ich humorów, rozdrażnienia, złości. Ale dużo rozmawiamy i analizujemy dane zachowanie, co pozwala mi zrozumieć, jak czują się w danym momencie i czego potrzebują.
Muszę zresztą przyznać, że będąc mamą jednego, a potem dwójki dzieci, bywałam częściej zmęczona i sfrustrowana niż teraz, gdy mam piątkę pociech. Nauczyłam się odpuszczać sobie w wielu kwestiach. Już nie pragnę robić wszystkiego idealnie.
A to chyba jeden z naszych grzechów głównych.
To prawda, że matki stawiają sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Nie zwracają też uwagi na siebie, lekceważąc oznaki zmęczenia czy wypalenia. Obwiniają się za niepowodzenia innych i czują wyrzuty sumienia, kiedy chcą odpocząć lub wyjść bez dzieci. Rzadko proszą o pomoc, by nie zostać posądzonym o słabość. Bardzo krytycznie patrzą na siebie i swoją sylwetkę, a jednoczenie nie mają czasu na zadbanie o siebie.
Jak zatem ten czas znaleźć?
To wcale nie jest proste. Mi jest łatwiej, bo jestem z wykształcenia dietetykiem i trenerem fitness. Na przestrzeni lat wyrobiłam więc sobie zdrowe nawyki i przyzwyczajenia.
Najważniejszy krok to jednak chęć zmian i plan ich wdrożenia w dotychczasowe życie. Początek jest najtrudniejszy i właśnie tu chcę kobietom pomóc. Przypominam im, że są wartościowe i zdolne do wszystkiego. Wiele z nich nie ma nikogo, kto by im o tym powiedział, więc staram się zapełnić tę lukę. Chciałabym je nauczyć, by zaczęły myśleć o sobie priorytetowo. A jest to realne, bo pamiętajmy, że matki są mistrzyniami organizacji. Jeśli wszystko odpowiednio poukładamy, ale też podzielimy obowiązki na wszystkich domowników i będziemy od małego uczyć dzieci samodzielności, na pewno znajdziemy kilka minut na trening.
Początek nowego roku sprzyja postanowieniom. Planujemy zadbać o swoją sylwetkę i znaleźć czas na odpoczynek, ale najczęściej wracamy do starych nawyków po kilku tygodniach. Co zrobić, by jednak tym razem wdrożone zmiany były długoterminowe?
Uświadomić sobie, że nasze zdrowie fizyczne i psychiczne to priorytet. Nie możemy wiecznie dawać, nie otrzymując nic w zamian. Organizm ostatecznie upomni się o swoje. Każda maszyna potrzebuje odpoczynku i czasu, by naładować baterie. Mamy co prawda wiele supermocy, ale nieśmiertelność nie jest jedną z nich.
Nie zmieniajmy jednak wszystkiego od razu. Zacznijmy od małych kroków. Znajdźmy kwadrans, by spokojnie zjeść posiłek i kolejny, by ze mną potrenować. To właśnie dlatego publikuję na swoim profilu krótkie ćwiczenia, bo łatwiej o znalezienie kilku minut w ciągu dnia, niż godzinę na morderczy trening. Z czasem nauczymy się gospodarować czasem bez wyrzutów sumienia.
Jest też kwestia diety. Na nią też trzeba znaleźć czas.
Tu motorem do zmian mogą być nasze dzieci. Chcemy przecież dla nich wszystkiego, co najlepsze, dobrze jest więc udoskonalić jadłospis całej rodziny. Warto też razem chodzić na zakupy, gotować i wspólnie jeść posiłki, innymi słowy: kształtować dobre wzorce. To bardzo ważne nie tylko w kontekście odżywiania, ale też bycia razem. Wracamy więc do tematu rodziny, bo to ona jest fundamentem wszystkiego.
Ty motywujesz innych, a kto motywuje Ciebie?
Moje dzieci! One są moim motorem do działania. Kiedy zaczęłyśmy rozmawiać, wspomniałaś, że podziwiasz mnie za łączenie pracy zawodowej z wykonywaniem domowych obowiązków, opieką nad dziećmi, treningami i komponowaniem zdrowego jadłospisu. Nawet nie wiesz, jak często to słyszę (śmiech). Ale dla mnie to wszystko stanowi nierozerwalną całość.
Przez lata wyrobiłam sobie nawyki i zdrowe przyzwyczajenia, które moją świetny wpływ na życie rodzinne oraz rozwój moich dzieci. Nie potrafiłabym być produktywna w ciągu dnia, jeśli rano bym nie ćwiczyła. Moja praca zespoliła się z naszym życiem codziennym, nie potrafiłabym tego rozdzielić.
Robię wszystko, by nie marnować cennego czasu. To pozwala mi spędzić jak najwięcej chwil z tymi, których kocham. Dzieci przy tym niczego mi nie utrudniają, niczego mi nie komplikują. Niczego też nie lukruję, bo uważam, że macierzyństwo to trudna i kręta droga. Traktuję ją jednak jako dar i ścieżkę pełną przygód oraz wyzwań. W kroczeniu po niej towarzyszy mi najlepsza ekipa, jaką mogłam sobie wymarzyć.
Dziękuję za rozmowę.
* Weronika Pruss – mama piątki dzieci, dietetyczka, instruktorka fitness, trenerka personalna z kilkunastoletnim stażem, miłośniczka sztuk walki.
